Zwykle to Boberski lubi pisać o rysunkowych cyckach na naszych łamach. Za ciekawszą tematykę też ktoś powinien się wziąć – niestety mieliśmy tylko kilku gościnnych redaktorów, nie mam więc wyjścia i postanowiłam nadrobić tę oczywistą lukę na stronie. Tym razem żegnamy na chwilę motywy i skupiamy się tym, co tygryski lubią najbardziej. Które anime Trik uznał za ciekawe i dlaczego? Kilka propozycji poniżej – kolejność losowa.

Higurashi no Naku Koro ni Kai

Co robi tutaj to okropne gore? Wybór Higurashi do prywatnej topki może wydawać się dziwny, zwłaszcza mając świadomość, że Trik horrorów raczej unika i uważa, że istnieją na świecie ciekawsze zajęcia, niż okładanie się siekierami po głowach i unicestwianie na najróżniejsze sposoby (byle lała się krew). Uczciwie przyznaję, do Higurashi miałam kilka podejść (zwłaszcza do pierwszego sezonu) i nie potrafiłam pojąć fenomenu tego anime. Pierwszy sezon wydaje się dosyć nijaki i podobny do wszystkich innych anime z gatunku (może poza tym, że oglądamy ciągle tę samą historię, przedstawioną z różnych perspektyw). W małym miasteczku Hinamizawa panuje względny spokój, jednak pewnego lata dochodzi do serii zagadkowych morderstw. Mimo początkowych trudności w zrozumieniu całości, warto dać temu anime szansę. Ciężko tu cokolwiek zdradzać, ale dopiero Kai pokazuje, z jak precyzyjnie skonstruowaną historią mamy do czynienia i jak bardzo jest wyjątkowa na tle wszystkich innych kreskówek typu gore. Hanyuu <3

Ocena ogólna:

Monogatari Series: Second Season

Kolejna animacja z gatunku dziwnych – kto miał kiedykolwiek styczność z serią Monogatari, ten wie. Część pierwsza, czyli Bakemonogatari sugeruje, że będziemy mieć do czynienia z typową haremówką, jednak narracja w tym anime jest bardziej zaskakująca – w zasadzie składa się z pojedynczych, przerywanych scenek. Studio Shaft słynie z dziwnych produkcji. Fabularnie seria zdaje się być przeciętna – Koyomi Araragi, uczeń liceum, staje się wampirem i od tej pory zaczyna spotykać zjawy, duchy i inne formy życia. Historia z każdym sezonem nabiera rozpędu – w Second Season poznajemy najwięcej towarzyszek Araragiego i najbardziej rozbudowane historie z ich życia. Postacie są zadziwiająco plastyczne i w zasadzie protagonista wypada dość blado na tle dziewczyn. Uwaga! Dużo gadania.

Ocena ogólna:

Natsume Yuujinchou

Tym razem coś normalniejszego – seria o Natsume przynosi opowieść o chłopaku, który potrafi widzieć yokai. Jego babcia z podobną zdolnością za życia prowadziła “Księgę Przyjaciół” – yokai oddawały jej swoje imiona w wyniku podstępu lub w zamian za jakąś drobną przysługę. Natsume decyduje się zwrócić demonom imiona; część zgłasza się po nie sama, inne trochę trudniej odnaleźć. Nie wszystkie mają jednak czyste zamiary i próbują ukraść magiczną księgę. Seria o Natsume ma już sześć sezonów, ale oglądanie poczynań chłopca i jego kompana Madary ciągle jest tak samo interesujące i zabawne. Klimat odcinków jest spokojny, zrozumienie historii nie przysparza widzowi problemów – idealnie nadaje się na odpoczynek po ciężkim dniu.

Ocena ogólna:

Kill la Kill

Anime Kill la Kill jest niestandardowe zarówno fabularnie, jak i pod względem wizualnym – tego oczekiwaliśmy zresztą po twórcach Gurren Laganna. Akcja dzieje się w świecie całkowicie podporządkowanym Akademii Honnouji, gdzie rządzi Satsuki Kiryuuin. Właściwie wszystko kręci się wokół magicznego, żyjącego włókna, z którego wykonane są uczniowskie mundurki – w zależności od tego, ile gwiazdek ma mundurek danego ucznia, tym zawiera większą ilość włókna i daje lepszą pozycję społeczną. Niejaka Ryuko Matoi chce pomścić śmierć swojego ojca, nie bardzo wiedząc, jak się za to zabrać, po prostu decyduje się roznieść szkołę od środka. Mimo dość poważnego backgroundu, kreskówka ma zabarwienie komediowe i jest momentami naprawdę śmieszna. Na uwagę zasługuje też świetny soundtrack i prosta kreska, przypominająca na myśl anime z lat 90.

Ocena ogólna:

Kuroko no Basket

Co robi tu anime sportowe? Ano, kiedy wyszło Kuroko, długo nie mogłam się przemóc. Na szczęście długo nie trzeba go oglądać, aby stać się jego kompletnym fanem – i w krótkim czasie Kuroko no Basket oglądali wszyscy – ja, Boberski, a nawet Effy i u każdego stoi po dziś dzień bardzo wysoko w czołówce ulubionych anime. Jak każda sportówka, jest przesadzona, jednak dzięki temu anime o koszykówce ogląda się lepiej niż niejedną kreskówkę fantasy. Kuroko no Basket to rozrywka w czystej postaci – świetnie wykreowane postacie (każdy szybko ma swoją ulubioną) z którymi można się zżyć, widowiskowe mecze, świetna muzyka. Jeżeli nie oczekujecie po anime niczego ambitnego, a po prostu chcecie dobrze się bawić i jeszcze Kuroko nie oglądaliście – zdecydowanie polecam, a pewnie na jednokrotnym obejrzeniu kreskówki się nie skończy.

Ocena ogólna:

Wybrać anime do prywatnej topki nie jest tak łatwo – zaszczytne miejsca powinny otrzymać też wyjątkowe Steins;Gate i Mushishi, które doczekały się własnych, osobnych recenzji. Więcej lubianych tytułów możecie znaleźć na moim profilu MAL, a wszelkie rekomendacje przyjmiemy w komentarzach!