Dawno temu Effy napisała topkę o wampirach. Pokusiłem się wtedy o komentarz z kilkoma uwagami oraz wytknąłem brak Helsinga na liście. Teraz sam postanowiłem dorzucić kilka słów do tematu, ironicznie w moim zestawieniu również zabraknie Alukarda i jego przygód. Nadal uważam temat krwiopijców za oklepany jednak skłamałbym twierdząc, że nie ma w gatunku kilku perełek wartych zobaczenia.

Strike the blood

Znowu! Nic nie poradzę, że uwielbiam to anime! Pasuje idealnie do tematu. Poza opisaną tutaj warstwą ecchi mamy ciekawie pokazaną historię potężnego wampira. Motyw został tutaj potraktowany klasycznie, Kojou przedstawiony jest jako władca dzikich sił natury. Na podobnej  zasadzie Stoker wykreował swojego hrabiego. Tak jak Drakula miał pod władaniem wilki, tak na wezwanie czwartego dziedzica stawiają się potężne chowańce. Położono duży nacisk na zaakcentowanie seksualności protagonisty, jej wpływu na innych bohaterów i rozwój fabuły.

Ocena ogólna:

Karin

Wampir, który nie jest wampirem. Tak najkrócej można opisać sposób kreacji mitu w tym anime. Tytułowa Karin za nic ma sobie promienie UV, czy mocną woń czosnku. Nie musi żywić się ludzką krwią, ponieważ sama ją produkuje… Dzięki temu jest jedyna w swoim rodzaju. Sami krwiopijcy też odbiegają od utartego mitu – podczas wysysania krwi z ludzi zabierają im emocje. Dla przykładu, matka głównej bohaterki gustuje w krwi kłamców, dlatego po posiłku zaatakowane osoby tracą zdolność kłamania. To jedyny skutek uboczny ataku wampira. Wszystko to jest doskonałą kanwą dla uroczej komedii.

Ocena ogólna:

Blood Lad

Główny bohater to otaku, kolekcjonuje figurki, kupuje gry komputerowe i czyta ogromne ilości mang. Dodatkowo jest wampirem, nietypowym o tyle, że ponad krew stawia sobie uroki kultury Kraju Kwitnącej Wiśni. Kiedy do jego uporządkowanego, demonicznego świata trafia japońska nastolatka traktuje to jako dar niebios. Anime to jest azjatycką wariacją Zmierzchu, różnica jest taka, że główny bohater nie pasuje do surrealistycznego świata potworów, w którym żyje. Poza nieśmiertelnością Staz nie różni się zbytnio od zwykłego, szarego człowieka.

Ocena ogólna:

Jitsu wa Watashi wa

Najciekawsze anime ze wszystkich przedstawionych. Ilość głupich pomysłów na odcinek powala i pozwala na wyjątkowo miłe spędzenie kilku godzin. Spokojne, licealne życie głównego bohatera wywraca się o 180 stopni kiedy dowiaduje się, że jego szkolna miłość jest tak naprawdę wampirem. Dodatkowo musi bezwzględnie utrzymać tę informację w tajemnicy. Jest to warunek, który pozwoli jego ukochanej na pozostanie w mieście. W przygodach głównej parze towarzyszy cała plejada barwnych bohaterów. Poznamy uroczą kosmitkę, wilkołaka zmieniającego płeć podczas pełni czy dziennikarkę z nawiedzonymi okularami. Anime pokazuje wampiry i inne legendarne kreatury jako zwykłych ludzi, ze zwykłymi przyziemnymi problemami. Ogólnie znane ludziom mity, są w tej produkcji legendami nawet w nadnaturalnym świecie potworów.

Ocena ogólna:

Tsukuyomi: Moon Phase

Romansidło, urocza historia stylem zahaczającym o Toradorę. Opowieść o zwykłym, nie wyróżniającym się z tłumu fotografie, szybko przeradza się w walkę dobra ze złem. Hazuki, wampirzyca zamknięta w położonym na odludziu zamku, zostaje przypadkowo uwolniona przez głównego bohatera anime Kouheia. Seria ukazuje hierarchię świata nosferatu, dzieli jego mieszkańców na lepszych i gorszych. Puentą całej historii jest, że niezależnie od pochodzenia liczą się zamiary, a walczyć trzeba zawsze w obronie własnych ideałów.

Ocena ogólna:

Nie każda z powyższych produkcji jest idealnie dopracowana czy super ambitna. Jedne ogląda się lepiej inne gorzej. Osią każdej fabuły są krwiopijcy, z różnym stopniem podobieństwa do swojego książkowego pierwowzoru. Starałem się omijać klasyki i produkcje, o których pisała Effy. W efekcie wyszło mi wyjątkowo nietypowe zestawienie, mam nadzieję, że przypadnie komuś do gustu. Jednocześnie zachęcam do pisania innych mniej znanych tytułów w komentarzach.