Nasze teksty o anime cieszą się sporą popularnością, a strona jednak w większości traktuje o grach. Nie mogło zabraknąć topki dotyczącej dobrych adaptacji gier w japońskiej animacji. Niestety, przypadki w których warto sięgnąć po animowaną wersję opowieści zamiast lub obok bardzo dobrej gry nie są aż tak częste; niemniej kilka takich przez mój ekran się przetoczyło. Nie masz czasu lub nie chcesz grać, a czujesz się zainteresowany historiami rodem z gier wideo? Poniższa topka powinna spełnić Twoje oczekiwania.

Steins;gate

Chyba pierwszym anime na bazie gry, jakie przychodzi mi do głowy, jest Steins;gate. Dlaczego? Ano dlatego, że i animacja, i visual novel wzięły szturmem chyba wszelkie możliwe zestawienia. Zarówno Top Anime wg serwisu MyAnimeList, jak i Metacritic umiejscowiły tę opowieść sci-fi bardzo wysoko. Pokusiłam się nawet o napisanie pełnej recenzji tego anime – więcej o fabule możecie poczytać więc tutaj. Warto też wspomnieć, że w najnowszym kompletnym remake gry, Steins;gate Elite, to właśnie twórców anime poproszono o przygotowanie nowych cutscenek, których wcześniej ani w anime ani w grze nie nie było, co też w jakiś sposób świadczy o solidności przygotowanej animacji.

Boberski: Ukochany przez Trika “mado sajentisto” to doskonały przykład jak fajnie przenieść VN i jednocześnie zachęcić do zabawy podczas grania. Mimo stosunkowo wiernej adaptacji i finalnego odkrycia większości kart rozgrywka nadal będzie sporą frajdą.

Ocena ogólna:

Clannad

Na visual novel Clannada po angielsku czekaliśmy bardzo długo; na szczęście w końcu doczekaliśmy się i puryści mogą obejrzeć wszystkie możliwe zakończenia gry kupując ją za pośrednictwem Steama. Cała reszta musi się dowiedzieć, że Clannad jest jednym z najlepszych wyciskaczy łez, jakie było dane mi kiedykolwiek oglądać i mimo, że jest szkolnym romansem mocno przesiąkniętym patosem, nie jest przy tym tandetny. Jednak wszyscy ci, którzy nie przepadają za historiami typu slice of life, raczej powinni trzymać się od Clannada z daleka. Zarówno visual novel jak i anime mają swoje mocne punkty, jednak wersja animowana ciągle jest bardzo wierną adaptacją gry, obie zajmują wysokie miejsca w notowaniach i na listach sprzedaży.

Boberski: Mimo przesiąknięcia patosem Clannad to nie moja bajka, odbiłem się od anime. Jestem w stanie uznać jego wartość, mimo że nie jest ono dla mnie.

Ocena ogólna:

Persona 4: The Animation

Zainteresowani fabułą Persony 4? I słusznie, to jeden z moich ulubionych (jak nie ulubiony) jRPG wszech czasów. Wszystkim, którzy z jakiegoś powodu nie chcą zagrać (czego nie popieram :)) zdecydowanie polecam anime pod nazwą The Animation, bowiem nieźle oddaje wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w podstawce gry z Playstation 2. Całość jest bardzo solidną adaptacją, którą z czystym sumieniem mogę polecić jako dobre anime samo w sobie, czego nie mogę powiedzieć o wersji The Golden. Co prawda ta druga teoretycznie stanowi finalną wersję gry, niemniej różnice fabularne między grą na PS Vita a tą kreskówką są tak ogromne, że ciężko wręcz doszukiwać się podobieństw… W Animation nie zobaczymy wątku uzupełniającego z P4G, jednak stanowi bardzo dobre odwzorowanie podstawki i zdecydowanie mogę je polecić.

Boberski: Jak dla mnie każda adaptacja którejkolwiek gry z uniwersum Persona, jest, kolokwialnie rzecz ujmując, do rzyci. Jednocześnie sam świat, przez swoją złożoność, utrudnia idealne odwzorowanie. Ciężko z epickiej kilkudziesięciogodzinnej przygody zrobić nawet 24 odcinki dobrego anime.

Ocena ogólna:

Danganronpa: Kibou no Gakuen to Zetsubou no Koukousei The Animation

Kolejna solidna adaptacja visual novel. Szkoda, że nie można powiedzieć tego o kolejnych częściach animowanej Danganronpy; dalsze sezony zaliczają kompletny odjazd od fabuły gry. Jedynka jest nadal solidnym recapem tego, co czekało nas w grze o nazwie Trigger Happy Havoc. Monokuma ma charakter, postacie giną w sposób taki, jak powinny :) i myślę, że ogólny klimat gry został w pełni zachowany. Wszyscy zainteresowani dalszym biegiem wydarzeń powinni jednak zainteresować się VN z serii Danganronpa.

Ocena ogólna:

Code: Realize – Guardian of Rebirth

Adatacja anime niekinetycznej visual novel to zawsze spory problem dla twórców. Nie wiadomo która ścieżkę przerobić na scenariusz, czy mieszać poszczególne linie fabularne, czy zrobić luźną adaptację. W każdym z tych przypadków ktoś będzie niezadowolony dając temu wyraz w recenzji. Code jest czymś pomiędzy luźną interpretacją a mieszaniem wątków z gry. Jako twór samodzielny broni się bardzo dobrze, jest ładny i opowiada ciekawą historię, niestety jako adaptacja wypada już odrobinę gorzej. Widz grający w VN może irytować się nieścisłościami i mieszanką wielu linii fabularnych. Siłą tej serii jest to, że idealnie nadaje się jako prequel do gry i jako takie gorąco polecam.

Ocena ogólna:

Niestety dobra adaptacja to dość rzadkie zjawisko w przyrodzie. Spokojnie mógłby powstać nasz drugi artykuł, pt. jak nie produkować animacji na bazie gier :) Jeżeli macie swoje propozycje co warto obejrzeć, chętnie przyjrzymy się sprawie, zostawcie je w komentarzach.