Dziś mój solowy debiut, więc postanowiłam wybrać sobie coś lżejszego i będzie to pierwszy wpis w nowym dziale ;) Zatem do sedna. Temat na dziś to wampiry. Wiem, że dużej części z Was od razu przywodzi to na myśl smutnego gościa w brokacie, ale nic z tych rzeczy. Wampiry z japońskich animacji będą straszne, szalone lub zwyczajnie dziwne. Oto krótka lista serii anime o wampirach, z którymi miałam okazję się zapoznać.

Shiki

Możliwe, że jest to najlepiej oceniana seria o wampirach. Czy słusznie? Ma swoje lepsze i gorsze chwile, długo się rozkręca, a z powodu lekko irytującej głównej bohaterki kilka razy zwątpiłam w to, że uda mi się dotrzeć do końca. Naprawdę ciężko mi było znieść jej obsesję na punkcie wielkiego miasta a później chore zainteresowanie Yuukim. Na szczęście z czasem irytacja minęła, a jeszcze ciekawiej zrobiło się gdy Megumi umarła. “Czy ta miłość ma się skończyć jeszcze nim się zaczęła?” – musiała pomyśleć panna M. Widać nie mogła tego tak zostawić, gdyż szybko wróciła do swoich “stalkerskich” akcji. Świeżo upieczona wampirzyca zaczęła mimo wszystko bardziej straszyć, niż ponownie mnie irytować. Mieszkańcy miasteczka także się spisali, nie dając się spokojnie zjadać i zamiast tego, fundując nam kilka niepokojących, krwawych scen. W skrócie, im dalej tym lepiej, choć wciąż nie jest to seria, która znajdzie się na mojej liście animacji do odkurzenia, mimo że zostawiła po sobie pozytywne wrażenie.

Ocena ogólna: 

Black Blood Brothers

Chciałam wspomnieć o Braciach Czarnej Krwi, ponieważ w moim otoczeniu nie znalazłam nikogo, kto znałby tę serię. Nie oczekujcie mrocznych klimatów ani dużych ilości krwi, bo nie o to tu chodzi. Przygody wampira Jirou i jego gatunku należą do tych lżejszych w odbiorze. Wystraszenie widza to nie jej zadanie, czym fani horrorów będą rozczarowani, ani nie jest to romans jak moja kolejna propozycja. Ot, mamy akcje, sceny w których Jirou wymachuje kataną, pokazuje, że nie warto z nim zaczynać przez krótkie pokazy mocy, bądź przywołuje do porządku swojego młodszego brata w (jak dla mnie) zabawny i wart zobaczenia sposób. Myślę, że w przyszłości włączę to ponownie w przerwach między bardziej “ambitnymi” animacjami, ale głównie przez sentyment, jakim darzę tę historię.

Ocena ogólna: 

Rosario to Vampire

Romans, w którym nie do końca wampiry grają główną rolę. Wampir jest jeden, za to czeka na nas całe mnóstwo innych stworów. Jest ich tyle, że posiadają własną szkołę, do której przypadkiem trafia główna postać faceta. Od pierwszego odcinka towarzyszył mi niemały dysonans. Nie wiedząc jak ocenić tę pozycję (oglądać czy nie oglądać?) brnęłam w nią dalej. Patrząc na kolejne przygody Tsukune, można dojść do wniosku, iż męskiej części widowni przypadnie do gustu masa scenek wprost z gatunków Harem/Ecchi, w końcu w szkole dziewczyn nie brakuje. Sceny które powinny mnie rozśmieszyć spełniały swoje zadanie, ale w około połowie przypadków. Można było zrobić to ciut lepiej. Stąd też wzięła się moja decyzja o włożeniu różańca na dno szuflady i możliwym powrocie kiedy nabiorę ochoty na, bez urazy, sympatyczny odmóżdżacz.

Ocena ogólna: 

Vampire Knight/Vampire Knight Guilty

Nie znajdziecie tu takich rycerzy, jakich byścię się spodziewali i dzięki bogom. Nie wyobrażam sobie wampirów w zbrojach. To już za duże fantasy jak na moje nerwy. Zamiast zbroi, jest mundurek Akademii Cross. Akademii, w której zajęcia odbywają się całą dobę. Brzmi jak koszmar, prawda? Ale na szczęście tak nie jest. Na nocne lekcje uczęszcza jedynie grupa atrakcyjnych uczniów którzy posiadają kły (to spodoba się damskiej części widowni). Jest tu mroczniej niż w dwóch wyżej wymienionych “animcach”. Klimat jest niezły, ale bohaterami nadal są postaci w wieku nastoletnim, i, co za tym idzie, są miłości. Nie przesadzę mówiąc nawet o miłosnym trójkącie. Cukierkowy happy end musi poczekać, sorry. Pora na odrobinę tajemnicy. Bohaterowie skrywają swoje sekrety, a nie można robić tego zbyt długo, w szczególności, gdy to coś wielkiego. Tak jest i tutaj. Żeby za mocno nie spojlerować przejdę do zakończenia. Spodziewałam się czegoś całkiem innego, miałam mieszane uczucia i pewnie nie będę w tym względzie osamotniona.

Ocena ogólna: 

Blood-C

Wampiry, potwory i krew. Brzmi jak Shiki? Nie – byłam rozczarowana tym “dziełem” niemal od pierwszego odcinka. Saya jest ładna i normalna, ale w ciągu dnia, ma się rozumieć. W nocy zaś poluje na potwory, sieka, dźga, krew bryzga we wszystkie strony. To ta lepsza część. Wygląd potworów z każdym odcinkiem powodował, że uśmiechałam się pod nosem. Szczególnie jeden z nich nie przypadł mi do gustu. To, w połączeniu z prostą fabułą, przelało czarę goryczy i sprawiło, że przez pozostałe odcinki modliłam się już tylko o szybki koniec. Wkrótce dotarłam do ostatnich epizodów i tam czekała na mnie niespodzianka. Szczerze się zastanawiałam – kto był bardziej zaskoczony, ja czy Saya? Stanowczo nie polubiłam się z tą wizją wampirzych przygód. Kto wie, czy gdyby nie kilka odcinków mniej, wynik tego spotkania nie byłby inny.

Ocena ogólna: 

Wampiry wbrew pozorom to jest lekki temat, ciężko wymyślić dla nich fajną historię, dlatego, prócz oczywistego horroru, wplatano je w romanse czy komedie (w których występują nawet częściej?). Dla osób przechodzących okres fascynacji kłami, znalezienie pozycji wartej obejrzenia to nie lada wyzwanie. Serii o krwiopijacach jest mało, spora część ma stosunkowo niskie oceny w sieci. Osobiście, jako fanka mroczniejszych klimatów, do tej pory poczułam upragniony niepokój wyłącznie podczas wieczornych sesji z Shiki. Jeśli ktoś z Was również poszukuje tego typu wrażeń spokojnie może poświęcić trochę swojego czasu na zapoznanie się z tym tytułem. Także tej części anime-maniaków powiem: gdybym mogła cofnąć czas, nie włączyłabym ponownie Blood-C.
W ramach zakończenia poproszę Was abyście podzielili się ze mną tytułami Waszych ulubionych animacji o pijących krew bohaterach ;)

Zbesztaj autora:

Boberski: ech…jeszcze trochę i zacznę znajdować wampiry w lodówce robiąc rano śniadanie. Kiedyś wampir był uosobieniem zwierzęcej natury, strachu i zła. Teraz coraz częściej wzbudza politowanie. W końcu przestanie straszyć.

Przy okazji, nie ma w tym zestawieniu Hellsinga! Na pal z autorem!