Nareszcie! Po kilku miesiącach intensywnego grania w Record Breakera mogę stwierdzić, że wiem o nim na tyle dużo, aby Wam o nim opowiedzieć. Początki były zabawne – wszystko zaczęło się bowiem od Persony 4 Golden. Od tamtej pory, gdy widzę grę z serii “Shin Megami Tensei”, jestem gotowa natychmiast wyskoczyć z ostatnich pieniędzy. Nie obyło się jednak bez małego trollingu – przed złożeniem zamówienia nie zauważyłam, że tym razem będę miała do czynienia z taktycznym RPGiem. Co z tego wyniknęło? Przeczytajcie!

Krótka rzecz o strategiach. Za dzieciaka regularnie zagrywałam się w Warcrafta III, dostając przy tym zresztą straszne cięgi od gry, co wcale a wcale nie psuło mi zabawy. Ostatecznie całość przeszłam na kodach (what a shame! Przynajmniej widziałam zakończenie) i w świadomość trwale wdrukował mi się fakt, że strategia to gra trudna, z którą nie mam żadnych szans. Taktyków (turowych również) unikałam, aż do teraz, gdzie przez własną nieuwagę złożyłam zamówienie na sRPGa ze swojej ulubionej serii. Myślę, że przypadek wyszedł mi na dobre, musiałam bowiem zweryfikować całe swoje spojrzenie na gry strategiczne i znów trochę poszerzyć swoje growe horyzonty (Fire Emblem już czeka na półce). Z pewną dozą niepewności włożyłam karta do konsolki, nie bardzo wiedząc jeszcze, co mnie czeka.

Devil Survivor 2 Record Breaker to rozszerzona wersja pierwowzoru o tytule po prostu Devil Survivor 2, mającego premierę w 2011 w Japonii, a dwa lata później w Europie, wydanego na konsolę DS. Teoretycznie jest to sequel części pierwszej (Devil Survivor, lub również rozszerzony Devil Survivor Overclocked na 3DS), jednak fabularnie nie jest z nią powiązany. Właściwie jedyna część wspólna między tytułami to system rozgrywki (z niewielkimi modyfikacjami, oczywiście) – obie gry zawierają zupełnie odrębne ścieżki fabularne – zatem ci, którzy zastanawiają się, od której części zacząć przygodę mają pełną dowolność wyboru. Część druga doczekała się nawet adaptacji anime; moim zdaniem jest jednak ona na tyle słaba, że nie warto zaprzątać sobie nią głowy i niepotrzebnie zniechęcać się do bardzo dobrej gry.

Shin1

Akcja Record Breakera rozgrywa się w prawie-post-apokaliptycznej Japonii. Protagonista wraz ze swoim najlepszym przyjacielem wracają z egzaminów próbnych, niczego nie podejrzewając. Daichi całą drogę męczy nas opowiadaniem najnowszych plotek; jedna z nich głosi, że aplikacja dostępna na smartfony, Nicaea, po zainstalowaniu dostarcza filmików pokazujących sceny śmierci twoich najbliższych przyjaciół. Po drodze spotykamy jeszcze jedną koleżankę, Io Nittę, która wyraźnie cieszy się dużą popularnością wśród chłopaków ze szkoły. Wkrótce jednak sielanka się kończy; cała trójka otrzymuje na swoje telefony za pośrednictwem Nicaei film z własnym udziałem – okazuje się, że wkrótce wszystkich czeka śmierć w wypadku na stacji metra. Na szczęście główny przewodnik po aplikacji (czyli odrobinę upierdliwa denerwująca Tico Tico) tak łatwo zginąć nam nie pozwoli. Świetny moment na otrzymanie super mocy, nieprawdaż? I tak też się dzieje. Od tej pory możemy korzystać z kolejnej funkcji “magicznego” programu, mianowicie przyzywania demonów w razie potrzeby. Z łatwością więc bronimy się przed złymi mocami i niedługo później wracamy na powierzchnię. Tam okazuje się, że mamy do czynienia z prawdziwą inwazją demonów! Atakują one największe japońskie miasta, część ludzi zostaje zabita przez nie, inni giną w zamieszkach. Przez kilka godzin ludność zostaje solidnie przetrzebiona, a my stajemy przed kolejnym wyzwaniem – pokonaniem demona imieniem Dubhe. Przy okazji poznajemy JP, czyli sekretną organizację, próbującą uchronić Japonię (a może cały świat?) przed tajemniczymi przybyszami. Jednym zdaniem – spróbujmy ocalić świat w siedem dni!

image150213_1359_000

Jak nietrudno się domyślić, w drugiej odsłonie Devil Survivor czytania będzie całkiem sporo. Twórcy gry przygotowali aż 18 zakończeń, także replayability jest, delikatnie mówiąc… duże. Prawdziwym wyzwaniem będzie przejście gry bez uśmiercania ani jednego z przyjaciół, ale nie jest to niemożliwe. Mamy tutaj bowiem bardzo duże możliwości planowania – praktycznie każdy dzień gry, od rana, aż po wieczór możemy spędzić w dowolny sposób. Czas jest jednak ograniczony; na każde spotkanie z przyjaciółmi przypada około pół godziny, na walkę poświęcimy blisko godzinę. Obowiązkowe są tylko kluczowe elementy fabularne. W międzyczasie możemy toczyć tak zwane free battle (czyli grindować). Należy też pilnować upływu czasu – ominięcie walki może mieć późniejsze następstwa w postaci np. śmierci  któregoś z naszych przyjaciół. Ja niestety zdałam sobie z tego sprawę dopiero w toku gry i zdążyłam załatwić aż trzech bohaterów. Poskutkowało to brakiem możliwości dodania ich do teamu i rozwijania systemu Fate dla tych konkretnych postaci (co wyklucza też możliwość spreparowania sobie demonów, które dostalibyśmy w nagrodę za rozwój Fate Stages).

Devil-Survivor-2-6

Jeśli już mowa o systemie Fate, zgoła przypomina on Social Linki pojawiające się w grach z serii Persona. Idea sprowadza się więc do tego, że im więcej czasu spędzamy z danym bohaterem, tym silniejsze więzi nas z nim łączą. Skutkuje to możliwością fuzjowania nowych demonów, ale też dzieleniem się Skill Crackiem (ideę Skill Cracków wyjaśnię przy okazji samych walk) czy wzajemnym przesyłaniem potworów podczas walki.

Potwory, potworami – najsilniejsze demony nie zdobędą się same. Drogi są dwie: albo kupimy tałatajstwo na aukcji internetowej za pomocą telefonu (waluta to Macca, zdobywana w bitwach), albo stworzymy silniejszą wersję ze słabszych demonów, które już posiadamy. Aukcje są właściwie podstawowym źródłem ich pozyskiwania; jeżeli mamy na stanie już kilka kupionych, możemy pomyśleć o jakiejś fuzji. Dzięki nim otrzymujemy nie tylko silniejszego potwora z lepszymi statystykami, ale też z odziedziczonymi skillami. Jedynym ograniczeniem jest level naszego protagonisty; nie jesteśmy w stanie wyprodukować demona z wyższym poziomem, niż nasz. Cholerstwu trzeba też zapłacić drobną kwotę w Macca, która sprawi, że demon w ogóle będzie chciał na nas spojrzeć ;) Do dyspozycji pozostaje kompendium, służące do rejestrowania już utworzonych potworów, w konkretnej postaci, z możliwością odtworzenia ich za opłatą.

2ds2rb

Uff! Dużo informacji na jeden raz, prawda? A nie doszliśmy jeszcze do najważniejszego – czyli do systemu walki. Record Breaker jest klasycznym, turowym sRPGiem – oznacza to, najprościej mówiąc, że najważniejsza będzie tutaj umiejętność planowania. W naszej gestii leży więc dobór odpowiednich członków załogi do konkretnej walki (na podstawie słabości przeciwników i mocnych stron naszych postaci), jak również towarzyszących im, wcześniej utworzonych demonów. Na umiejętności posiadane przez bohaterów mamy dość duży wpływ – do ich zdobywania służą Skill Cracki. Przed bitwą otrzymujemy listę skilli możliwych do otrzymania. Aby dodać umiejętność do puli, danego demona musi pokonać w walce wyznaczona przez nas osoba. Proste? Na początku tak. Pod koniec gry jednak, gdy stawka już była dość wysoka (najmocniejsze umiejętności), zdarzało mi się ukończyć misję przed zdobyciem wszystkich upatrzonych skilli, co było zgoła irytujące. Jeżeli wyprawa po umiejętności się powiedzie, można w dużym stopniu wpływać na zdolności naszych bohaterów i je modyfikować. Klasyczne statystyki postaci (siła, magia, zwinność i witalność) i ich rozwój dyktuje gra; dowolność mamy tylko w wypadku protagonisty. Podpowiem, że warto włożyć dużo punktów w magię.

Devil-Survivor-2

Warstwa wizualna od czasów DS’a wiele się nie zmieniła – gra była ładna i nadal taka jest. Widać jednak, że jest ona do gruntu DS’owa – zwłaszcza po sceneriach, w których toczą się walki. Na ekranie pojawia się wtedy prawdziwie urocza pikseloza ;) wynagradzane jest to świetnymi wstawkami filmowymi, ładnymi “dymkami” podczas części fabularnej i fajnie opracowanym interfejsem, dopasowanym do klimatu gry. Jedynie intro nie za bardzo mi się podobało – głównie przez piosenkę, która mu towarzyszy. Ta z anime była dużo przyjemniejsza dla moich uszu.

Jeśli niewiele zmian w zakresie graficznym, to co właściwie odróżnia Record Breakera od pierwowzoru i dlaczego warto zainteresować się remasterem? Ano dlatego, że w związku z dodaniem Triangulum Arc (wydarzenia po Septentrione Arc, czyli oryginalnej fabule, na blisko 15 godzin gry w New Game Plus), dostajemy naprawdę masę dodatkowego contentu – aby nie przesadzić – praktycznie jedną trzecią gry. Nagrano też więcej dialogów, dodano trochę skilli oraz pojawiły się dwa nowe poziomy trudności.  Soundtrack nadal nie jest zbyt rozbudowany. Umieszczono tu tylko tyle utworów, ile uznano za konieczne. Nie zapadły mi one zbytnio w pamięć, aczkolwiek wpasowywały się w atmosferę gry. Nie jest to jednak nic, co warto byłoby zgrać na iPoda i przesłuchiwać w wolnych chwilach. Krótko mówiąc – znam lepsze.

2835680-fate+(3)

Generalnie rzecz biorąc, Record Breaker jest grą bardzo dobrą w swoim, nie aż tak licznym, gatunku. Właściwie spełnia wszystkie wymagania, jakie stawiam przed dobrym RPGiem – świetna fabuła, duża liczba zakończeń, do tego dobry i rozbudowany system walki, czepiący ze sprawdzonych rozwiązań, jak i wprowadzający pewne innowacje. Wydaje się jednak, że właśnie ze względu na rozgrywkę próg wejścia w tę produkcję może być dosyć wysoki. Po opanowaniu wszystkich jego tajników, planowanie i rozwijanie statystyk po swojemu jest bardzo uzależniające. Przynajmniej dla takich perfekcjonistów jak ja, którzy uwielbiają masterować wszystko, co im się spodoba. Na szczęście dla gry nie przesadzono w żadną stronę – jeśli nie lubicie przez długi czas tkwić w jednym miejscu powtarzając tę samą bitwę, również nie powinniście odbić się od tego tytułu. Poziom trudności jest dobrze wyważony, czym może pochwalić się niewielka liczba produkcji. Podsumowując: jeżeli dość zaawansowany system rozgrywki nie psuje Wam zabawy – zdecydowany must have. Kolejny MegaTen nie zawodzi i jest to jedna z najlepszych gier zeszłego roku.

Plusy:
  • fabuła
  • duża ilość zakończeń
  • rozbudowany system walki
Minusy:
  • może odstraszyć na pierwszy kontakt z japońszczyzną
Ocena ogólna
Shin Megami Tensei: Devil Survivor 2 Record Breaker, Trik, 2016-03-02

Platformy: 3DS
Rok wydania: 2015
Producent: NIS America

Na deser kilka ciekawostek:
– imiona Septentrionów to nazwy gwiazd należących do Wielkiego Wozu.
– Dla fanów Durarara! coś specjalnego. W Japonii dystrybuowano głównych bohaterów Durarary jako grywalne postacie w Record Breakerze. Bonus pojawił się dzięki osobie Suzuhito Yasudy, który jest ilustratorem zarówno MegaTena, jak i tego anime.