Pisanie o każdej Danganronpie jest sporym wyzwaniem dla recenzenta – trudno poruszyć większość kwestii związanych z grą unikając spojlerów. Kolejna część kultowej serii nie jest pod tym względem wyjątkiem – ilość twistów fabularnych na godzinę gry przebija wszystkie możliwe znane mi tytuły, aby po jakimś czasie uderzyć gracza w głowę kompletnym zaprzeczeniem wszystkiego, w co wierzył do tej pory. Wierni fani Danganronpy i tym razem się nie zawiodą – dostaliśmy znów starego, dobrego Monokumę, zmuszającego bandę Ultimate Randomów do grania w zabójczą grę. (recenzja spojler free)

Pierwszy chapter nowej Ronpy można obejrzeć, korzystając z Youtube –  egzekucja i przebieg trialu producent pozostawił do swobodnego streamingu. Cała reszta jest zabezpieczona podobnie jak w przypadku Persony 5 – trudno więc natrafić niechcący na migawki odsłaniające część fabuły. Nie polecam jednak oglądania nawet tych łatwo dostępnych fragmentów, ponieważ początkowy rozdział przynosi jeden z ciekawszych twistów w serii (a może i w grach w ogóle?) i nie warto psuć sobie zabawy.

Co wiemy zatem na samym początku? Szesnastu uczniów zostaje zamkniętych w nowej szkole (nie ma ona zbyt wiele wspólnego ze znanymi z poprzednich części lokacjami) i pod wodzą dwukolorowego miśka Monokumy zostaje zmuszona do zabijania. Co ciekawsze uczniowskie profesje zostały już zaklepane podczas Trigger Happy Havoc i Goodbye Despair – nie da się nie zauważyć, że pomysły na kolejne zawody powoli twórcom się kończą. Dostaliśmy Superlicealnego Maga, Entomologa, Cosplayerkę czy Robota; specjalności wydają się więc nieco naciągane, na szczęście z charakterami postaci nie jest tak źle. Praktycznie każda z nich da się lubić, ma jakieś cechy charakterystyczne, a nawet jeśli zdaje się nie wyróżniać, to jest to niezła okazja do wykorzystania jej w jakimś gwałtownym zwrocie akcji – wszystko wydaje się być przemyślane aż za dobrze. Bardziej interesujące zmiany w czołówce nastąpiły po stronie Monokumy, a raczej w całym kolorowym, miśkowym teamie. Zastosowano bowiem tutaj zabieg znany fanom serii z Another Episode i Monomisie zostały pomnożone. Razy pięć. Monodam, Monophanie, Monokid, Monosuke i Monotaro, bo tak się one zwą, to dzieciaki głównego robota i służą głównie umilaniu narracji. Z młodych są zresztą niezłe degeneruchy – piją, obijają się, wymiotują, przeklinają i robią całą masę innych rzeczy, którym zawdzięczamy europejskie PEGI 16 i szereg ostrzeżeń na okładce gry.

Same zasady gry raczej się nie zmieniły – nadal należy kogoś zabić, nie dać się złapać podczas szkolnej rozprawy i wtedy można zakończyć krwawą grę. Motywacje bohaterów są jednak ciekawsze niż było to do tej pory; postaci usiłujące po prostu wydostać się na zewnątrz widzieliśmy już zarówno w poprzednich Ronpach, jak i w innych grach typu escape room. Pod względem motywacji Killing Harmony jest naprawdę ciekawa – dzięki złożoności charakterów naprawdę trudno domyślić się ich prawdziwych zamiarów. Jeżeli nawet uda Wam się wytypować mordercę poprawnie (mnie nawet się to udawało, może poza pierwszym zabójcą), to zapewne dacie się zaskoczyć okolicznościom i samym motywom popełnienia zbrodni. Sposoby zabijania są nadal dość kontrowersyjne i mogą wydawać się naciągane, poczucie to towarzyszy graczom już od pierwszej części cyklu i pod tym względem wiele się nie zmieniło.

Rozgrywka to tradycyjnie już visual novel, przetykane charakterystycznymi dla Danganronpy Class Trialami. Przez większość czasu chodzimy po budynku szkoły, który uległ znacznej rozbudowie w porównaniu do poprzednich części. Rozszerzono go o Ultimate Labs, których odkrywanie jest całkiem przyjemne, dobudowano całkiem spory obszar dookoła szkoły, kasyno, basen i kilka innych miejscówek. W międzyczasie można też rozwijać relacje z naszymi Superlicealnymi towarzyszami niedoli. Gdy nie pozwalają nam zwiedzać terenów i randkować, Ronpa zamienia się w czytankę, prowadzącą nieuchronnie do kolejnych zbrodni. Kiedy już do nich dojdzie, badamy obszar zbrodni pacając przedmioty, zagadując do potencjalnych świadków, gromadząc stuff i informacje mogące pomóc w rozprawie.

Class Trials są zapewne dobrze znane fanom serii – w samym prowadzeniu debat wiele się nie zmieniło. Nadal są to zręcznościowo-logiczne elementy gry, w których należy zestrzeliwać szumy spamując przycisk x, a prawidłowe argumenty winny oberwać odpowiednią Truth Bullet. Wariacji tej strzelanki jest dużo, niektóre frustrują bardzo (Rebuttal Showdown jest tak trudny, jak był w poprzedniej części ;)), inne trochę mniej, ale pewnie wszystkie dadzą Wam się we znaki. Coby tego było mało, otrzymaliśmy też nowe minigierki rozgrywające się w trakcie Trialu. Hangman’s Gambit 3.0 jest jeszcze gorszy niż poprzedni, Psyche Taxi zgodnie z nazwą doprowadza do choroby psychicznej (tak naprawdę to arkadowe wyścigi), a Argument Armament jako gra rytmiczna wchodzi zaiste najciężej. Najciekawszym elementem są chyba Debate Scrumy, podczas których Monomisiek dzieli uczestników na dwie części i następuje między nimi coś w rodzaju pojedynku na argumenty. Class Triale są nadal cholernie długie, choć zwroty akcji podczas gry nieco wynagradzają ten czas. Bywają jednak momenty, kiedy tożsamość mordercy nie jest już zagadką, a bohaterowie nadal drążą okoliczności morderstwa – potrafi to mocno zniecierpliwić.

Poza samym Main Story również nie da się nudzić. Dodatkowe tryby gry są odblokowywane dopiero w post-game, ale są zdecydowanie warte uwagi. Pomijając te, które w jakiś sposób nadal wiążą się z fabułą, dostaliśmy ciekawą nowość, mianowicie planszówkę Ultimate Development Plan. Wybieramy konkretną postać i trzy razy okrążamy planszę, usiłując pokonać określoną liczbę pól, wyposażając bohatera w rozmaite umiejętności i podwyższając statystyki. Przerywniki w grze sprawią zapewne dużo radości fanom, ponieważ tryb ten zakłada obecność w szkole wszystkich bohaterów z poprzednich części serii, bez zabawy w zabijanie. Tak przygotowane postacie możemy wykorzystać w kolejnym trybie Despair Dungeon Monokuma’s Test – nie jest on niczym innym, jak tradycyjnym oldskulowym jRPG.

Maniacy Danganronpy zapewne zauważą też spory skok graficzny w porównaniu do poprzednich części gry. Mam wersję na Playstation 4 i gra wygląda naprawdę dobrze. Menusy nie są już tak ascetyczne, jak były (zaaplikowane ładne style, dopasowujące się do określonej pory dnia), bohaterowie są zaprojektowani z większą szczegółowością, a same pokazy z egzekucji to majstersztyk (pierwsza z nich potrafi się śnić po nocy), dzięki czemu gra wywołuje jeszcze większe wrażenie na grającym, niż do tej pory. Początkowo bałam się trochę, że czytanie na ekranie dużego telewizora nie będzie niczym przyjemnym, a pikseloza na porządku dziennym – na szczęście nic z tych rzeczy (no i nie zapominajcie o świetnym wydaniu Day One Edition z płytą z muzyką i z mini-artbookiem w zestawie!). Soundtrack również Was nie zaskoczy – jest skomponowany przez te same osoby, co poprzednio, zawiera znajome, zremiksowane motywy, jak i zupełnie nowe melodie, świetnie budujące klimat wokół opowieści.

Niektórzy bali się zupełnie nowej Ronpy, inni zniesmaczeni odeszli, po zapewnieniach twórców o całkowitym oderwaniu się od poprzednich części – z radością mogę wszystkich uspokoić. Dostaliśmy kolejną, świetną grę: zasługującą na maksymalne oceny, pełną twistów, nie dającą się przewidzieć, tak samo uciążliwą na class trialach jak poprzednio, z (moim zdaniem) najlepszym zakończeniem w historii serii. Zdecydowanie zasługuje zarówno na maksymalną ocenę, jak i na sięgnięcie do kieszeni, wysupłanie dwóch stów i poświęcenie trzydziestu godzin z życiorysu. Mało tego: wszystko wskazuje na to, że Team Danganronpa nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Plusy:
  • świetna fabuła, której mogą pozazdrościć inne gry wideo
  • super audiowizualna
  • ciekawe postacie
Minusy:
  • Class Triale trochę się dłużą
Ocena ogólna
Danganronpa V3 Killing Harmony, Trik, 2017-10-18

Platformy: PS4 / PSV
Rok wydania: 2017
Producent: NIS America