Najnowszy Nintendo Direct przyniósł wyczekiwaną przez wielu europejskich graczy aplikację. Badge Arcade, obecny w Japonii już od prawie roku, nareszcie trafił na nasze konsole. Trikers opowie Wam zatem o swoich pierwszych wrażeniach z naklejkomanii :)
Badge Arcade to kolejna gra typu freemium, przygotowana przez big N dla użytkowników przenośnych konsol najnowszej generacji. Było już Pokémon Shuffle, było Pokémon Rumble World – tym razem mamy do dyspozycji coś więcej, niż tylko standardową, zręcznościową grę. Dzięki automatom typu UFO-catcher (tak, to takie, którymi w realu usiłujemy wyłapać maskotki za prawdziwą kasę ;)) można wyławiać odznaki, których użyjemy później do dekoracji menu startowego swojego handhelda. Jak na free-to-try przystało, całkiem nieźle gra się bez wkładania w rozgrywkę dodatkowego grosza.
Do dyspozycji mamy każdego dnia 5 prób, za ich pomocą czyścimy z itemów automat ćwiczebny. Za każdą z nich może znajdować się darmowa, “prawdziwa” próba, za 10 zdjętych w planszy fałszywych odznak również dostajemy próbę do wykorzystania w “prawdziwym” automacie. Skuteczność wyławiania tych realnych przypinek zależy głównie od poziomu trudności levelu próbnego. Niestety dodatkowe podejścia ukryte w przypinkach udało mi się wylosować tylko raz – chyba nie mam za bardzo szczęścia do Badge Arcade. Za to, jak do tej pory, nie było zbyt trudno wyczyścić planszę z drewienek i właściwie z tego pochodzą wszystkie przypinki, jakie udało mi się złapać.
Na razie do dyspozycji mamy tylko sety z Mario NES (były też z nowszych odsłon, niestety są już niedostępne – pewnie niedługo wrócą), Animal Crossing i Splatoon. Słuchy głoszą, że dostaniemy też Pokémony, na co czekamy chyba wszyscy ;) Moim zdaniem obecny wybór nie powala, a obecny set Mario nie jest zbyt atrakcyjny. Możliwe, że jestem zbyt mało kreatywna! Poza tym, w głównym menu mam pokaźną ilość ikonek, które nie pozwalają na umieszczanie zbyt dużej ilości przypinek. Faktem jest też, iż w Theme Shopie jest duży wybór tematów do menu i przypinki raczej kiepsko z nimi się zgrywają. Aby wykorzystać swoje ze Splatoona, musiałam skorzystać z domyślnego (w moim przypadku zielonego) tematu. Pozostaje też kwestia braku dźwięków i braku jakiegoś obrazka na górnym ekranie. Teoretycznie można nabyć tapety ze sklepiku wbudowanego w króliczą aplikację – ale po pierwsze, trzeba najpierw włożyć trochę pieniędzy w kupowanie podejść do wyławiania przypinek, a po drugie, zapłacić za temat do nich. Myślę, że kupienie tematu ze zwykłego eShopu dużo bardziej się opłaca; mamy już muzykę, tapetę i customowe foldery a dodatkowe przypinki w menu robią tylko niepotrzebny bałagan.
Sensownym wyjściem wydaje się podmiana systemowych ikonek (niestety tej nie dopracowano – ładują się zbyt wolno i domyślne trzeba pochować w folderach) i dostosowanie wyglądu folderów. Na kupnym temacie też nie za bardzo się to sprawdza (wszystkiego robi się zbyt dużo). Mimo tego, aplikacja cieszy się dość dużą popularnością. Nie do końca jednak rozumiem dokładanie kasy do interesu (4 zł za 5 podejść) – i ja akurat zadowolę się darmową rozgrywką, a i pewnie prędzej czy później i tak wrócę do swojego ulubionego, gotowego tematu.
Mała podpowiedź jak grać ;) Powodzenia!