I like turtles… znaczy, lubię gry muzyczne. Odkąd pamiętam z wyjątkową łatwością przychodziło mi naciskanie przycisków na klawiaturze czy padzie w odpowiednim rytmie. Chciałbym móc napisać, że to zasługa słuchu absolutnego i idealnej koordynacji ręka oko, ale było by to dalekie od prawdy. Kiedy zobaczyłem pierwszą grę cyklu – Persona 4: Dancing All Night byłem zachwycony, blisko trzy lata później nadal od czasu do czasu pogrywam we wspomnianą produkcję. Jednak to może się skończyć, ponieważ w tym roku dostałem w swoje ręce zupełnie nowe tańczące persony. Niestety nie ma w nich już person, jest za to Velvet Room, albo raczej Velvet Club. Zainteresowani? Zatem zacznijmy imprezę z Endless Night Collection, czyli Persona 3: Dancing in Moonlight i Persona 5: Dancing in Starlight!

Wszystkich chcących mieć pełen obraz sytuacji, gorąco zachęcam do przeczytania mojej poprzedniej recenzji i szorta o demach omawianych dzisiaj tytułów. Będzie to dobre wprowadzenie i jednocześnie znakomita prezentacja jak twórcy, w nowej, popsuli jeden z najlepszych aspektów starej produkcji. Jestem posiadaczem wersji zbiorczej personowych “dancingów”, wspomniane już tytuły na fizycznych nośnikach i cyfrowa wersja ich starszego brata, wszystkie na konsolę PS4. I pomimo, że produkcje są dwie to można spokojnie traktować je jako jedną grę, stąd pojedyncza recenzja.

Wyjątkowo zacznę od tego co się nie udało, jest to jedna rzecz, na tyle ważna, że kładzie się cieniem na całości. Gdyby nie to, gry byłyby idealne i w żadnym stopniu nie jest to przesada. Zgodnie z zapowiedziami twórców oraz tym, co udało mi się wywęszyć w demach, pozbyto się trybu fabularnego. Jednego z najfajniejszych elementów obecnych w pierwszej części. Z powodów, których nie jestem w stanie zrozumieć, ktoś postanowił odchudzić i tak mało rozbudowany tytuł, dodatkowo twierdząc, że zastąpią to czymś równie fajnym. Drodzy twórcy, nie udało się. Zamiast pełnej, pomysłowej historii, dostaliśmy coś, co można jedynie nazwać zarysem fabularnym oraz garść dialogów nie wnoszących nic do rozgrywki.

Trzeba przyznać, że wspomniany zarys wypada całkiem ciekawie. W wyniku rodzinnej kłótni pomiędzy Elizabeth (znanej z Persona 3) oraz siostrami Caroline i Justine (występującymi w Persona 5) o to, która ekipa jest fajniejsza, rezydentki Velvet Room postanowiły to sprawdzić. Najłatwiejszym ich zdaniem sposobem na weryfikację jest konkurs  taneczny. To właśnie taniec najlepiej pokazuje wnętrze człowieka i jest dodatkowo potężną bronią. Udowodnił to Yu Narukami oraz jego przyjaciele, rozwiązując zagadkę kryminalną znaną z DAN. Skoro raz się udało, panie postanawiają stworzyć Velvet Club, w którym oba zespoły będą tańczyć i zostaną poddane ocenie przebywających tam gości. Miarą jakości występów będzie poziom napełnienia energią zawieszonej w klubie kuli dyskotekowej. Ci, którzy pierwsi ja wypełnią wygrają… wieczną chwałę i coś jeszcze, niestety tego gra już nie uszczegóławia. Nawet taka mini fabuła jest osadzona w sposób przemyślany, cała akcja dzieje się we śnie, po zakończeniu całego wydarzenia wszyscy obudzą się i nie będą niczego pamiętać. Wydarzenia w klubie Velvet nie wpłyną zatem w żaden sposób na akcję przedstawioną w Persona 3 i 5. Logika i ciągłość całego uniwersum została dzięki temu zachowana.

Przedstawienie wszystkiego zajmuje kilka minut i zostaje wytłumaczone przy pierwszym uruchomieniu gry. Ta krótka scenka nigdy więcej się nie pojawia. Jak już wspomniałem, twórcy starali się odrobinę urozmaicić rozgrywkę wprowadzając Social Linki. Są to krótkie scenki dialogowe, które możemy odblokować wykonując zadania w grze. Obejrzenie każdej odblokowanej sekwencji daje dodatkowy kostium czy kolejne akcesorium. Same dialogi to typowe rozmowy licealistów, niczego nie psują ale również nie zwiększają w żaden sposób radości z grania. Gdyby nie dodatkowe ciuszki, prawdopodobnie zupełnie zignorowałbym tą część rozgrywki.

Same zadania nie należą do wymagających: zatańcz 20 piosenek, odblokuj 5 akcesoriów, przebierz postacie w 10 kostiumów. Niestety, w pewnym momencie ich wykonywanie staje się irytujące i “na siłę”. Musimy wielokrotnie tańczyć te same piosenki, zmieniając co sesję czapkę, słuchawki czy okulary noszone przez daną postać. Dociekliwi zapewne teraz zadają sobie pytanie po co – spieszę więc z odpowiedzią. Aby odblokować ostatnią grywalną postać w każdej z gier musimy wyklikać maksymalny social link z odpowiednio Elizabeth oraz Caroline i Justine. Żeby to zrobić potrzebne jest  obejrzenie praktycznie wszystkich scenek innych postaci, ergo wykonać przypisane im zadania.

Wyjątkowo dobrze wypada udźwiękowienie, soundtrack obu tytułów jest bardzo dobry. Jako kolejny trafił na moją playlistę zaraz obok NieR: Automata czy Dancing All Night. Odnoszę wrażenie, że ogólny poziom muzyczny jest znacznie lepszy niż w przypadku DAN. Może to kwestia tego, że OST z Persona 3 i 5 bardziej trafiły w mój gust niż ten z Persona 4, zatem remixy też bardziej mi się podobały.

Graficznie gry prezentują się na bardzo przyzwoitym poziomie, wszystkie postacie są dopracowane a ich taneczne ruchy bardzo różnorodne. Pomimo okazyjnego wrażenia, że tancerze są zrobieni z drewna i podwieszeni na sznurkach, ich style idealnie współgrają z ich osobowościami. Żaden bohater nie jest profesjonalnym tancerzem, co jest odzwierciedlone w sposobie w jaki występują. Dla przykładu, Makoto znając sztuki walki stosuje różnorakie ciosy jako elementy swojego tańca, Futaba będąca komputerowym geekiem nieskoordynowanie skacze po scenie i wykonuje dziwaczne gesty rękoma. Jest też kilka postaci, które są nieco bardziej profesjonalne, jednak to pozostawiam do odkrycia każdemu, kto zdecyduje się zagrać. Analogicznie do DAN, podczas tańczenia mogą dołączyć do nas inne postacie, tworząc tym samym unikalne choreografie i układy. Kombinacji jest dużo i dokładając jeszcze więcej elementów kosmetycznych, jak stroje czy dodatki, dostajemy ogromną ilość przyjemnych dla oka pokazów scenicznych. Gry posiadają taki sam układ interfejsu użytkownika, różnią się jedynie stylistyką jego wykonania. Każda nawiązuje do klimatu poszczególnych gier.

Sterowanie jest proste i intuicyjne, tak samo jak w części poprzedniej musimy wciskać odpowiedni przycisk na padzie, korespondujący z przelatującym przez ekran indykatorem. Wszyscy, którym ten opis wydaje się niezrozumiały lub zbyt enigmatyczny, szybko rozwieją swoje wątpliwości dzięki bogatemu tutorialowi. Ostatecznie można też zignorować instrukcję i uczyć się wszystkiego na żywioł, tańcząc kolejne piosenki. Im jesteśmy dokładniejsi tym większa szansa na wspomnianego partnera, często nawet kilka razy w ciągu jednego utworu. Dodatkowo dobre wyniki są potrzebne do wykonywania zadań, a dzięki nim nowych elementów estetycznych. Zatem warto się starać, powtarzać piosenki i masterować przejścia. Gry posiadają po cztery poziomy trudności i każdy powyżej easy jest wyzwaniem.

Persona 3: Dancing in Moonlight i Persona 5: Dancing in Starlight to gry, wobec których mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, że po raz kolejny mogę posłuchać dobrej muzyki i do niej zatańczyć, z drugiej nie mogę przeboleć gigantycznie zmarnowanego potencjału. Na idei konkursu między ekipami dało się zbudować doskonałe story mode, a dla osób posiadających na swojej konsoli oba tytuły dodatkową tabelę z wynikami uwzględniającymi postępy w poszczególnych grach. O możliwościach mógłbym pisać drugie tyle, co już zostało napisane. Niestety deweloperzy wyszli z innego założenia i dostarczyli więcej tego samego, okrojoną wersję bardzo dobrej gry. Tylko, że już mamy Dancing All Night i tak naprawdę nowe produkcje są zbędne. Mimo że są w porządku to jednak nie wprowadzają niczego, co mogłoby przekonać osobę nie będącą fanem uniwersum. I to właśnie głównie tej grupie polecam zakup, cała reszta byłaby bardziej zadowolona z pierwszej części cyklu.

Plusy:
  • dobry soundtrack
  • fajne układy taneczne
  • dopracowane modele postacie
  • szczątkowa fabuła
  • wciąga i daje sporo zabawy
Minusy:
  • brak story mode mimo ciekawego zarysu fabularnego
  • brak jakiejkolwiek innowacyjności względem Dancing All Night
  • meczące zadania z nieproporcjonalnie nieatrakcyjnymi nagrodami
Ocena ogólna
Persona: Endless Night Collection, Boberski, 2018-12-21

Platformy: PS4, PS Vita
Rok wydania: 2018
Producent: Atlus, Sega, Deep Silver