Obiecywałem sobie, że po Final Fantasy nic więcej nie napiszę o grze mobilnej. Głównym powodem była mnogość tytułów na “prawdziwe” konsole. Niepozorna sugestia Trika sprawiła, że na moim smarfonie pojawił się jednak nowy tytuł do zrecenzowania. Mowa tutaj o Pokémon Magikarp Jump, grze poświęconej najbardziej niedocenianemu Pokémonowi w historii. Dawno tak dobrze się nie bawiłem, bezmyślnie stukając w ekran Nexusa. Łączcie się fani karpów, bo zrobi się bardzo skocznie!

Każda dobra mobilka powinna charakteryzować się mało skomplikowaną rozgrywką, prostotą interfejsu oraz bogatą zawartością. Magikarp Jump posiada te wszystkie cechy. Wcielamy się w bezimiennego trenera Magikarpów i, analogicznie do wszystkich gier o stworkach, wita nas profesor. Jego specjalizacją i jedyną miłością są wspomniane już ryby, które hoduje i trenuje. Dowiadujemy się, że posiadając dobrze wyszkolonego Pokémona możemy stanąć w szranki z innymi trenerami w Lidze Magikarp. Walki są banalnie proste – ryby podskakują równocześnie i wygrywa ta skacząca wyżej. Zabieramy się więc do roboty, łowimy swojego pierwszego towarzysza i trenujemy go. Celem szkolenia jest zwiększenie współczynnika JP, czyli Jump Points. Im jest on wyższy, tym karp wyżej podskoczy, gwarantując nam wygraną z oponentem.

Trenować możemy na dwa sposoby – poprzez zjadanie pokarmu pojawiającego się w stawie lub podczas wyspecjalizowanych treningów. W tych drugich znajdziemy np. uderzanie w worek bokserski, przesuwanie skorupy kraba czy rytmiczne uderzanie głową w drzewo. Nowe pożywienie i ćwiczenia odblokowujemy wraz ze wzrostem poziomu doświadczenia trenera. Wszystko może zostać udoskonalone za odpowiednią ilość złotych monet, a te otrzymujemy za pokonanie przeciwnika albo w losowych momentach gry. Im wyżej skaczemy, tym więcej mamy kasy i możemy lepiej trenować stworka, aby wyżej skakał.

   

Każdy złowiony Pok ma swój maksymalny poziom JP, do którego możemy go wytrenować. Po osiągnięciu maksimum zostajemy zmuszeni do partycypowania w lidze. Tam walczymy z innymi trenerami aż do przegranej, która kończy karierę naszego Magikarpa. Dostajemy medal, gratulacje, możliwość podzielenia się swoim wynikiem na fejsie. Teraz czeka nas ponowna wizyta z wędką w stawie i wyłowienie nowego Najlepszego Pokémona Na Świecie. Po nadaniu imienia cała zabawa zaczyna się od nowa. Każda kolejna generacja ma wyższe maksymalne poziomy oraz lepsze współczynniki. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że w grze istnieje wieje różnych umaszczeń Magikarpów oprócz zwykłego pomarańczowego i złotego shiny. Niektóre będą szare, inne różowe, a jeszcze inne w ciapki. Każdy połów to trzymanie kciuków w nadziei na wymarzony wzór.

Ogromnym atutem produkcji jest oprawa wizualna. Wszystko jest kolorowe i ładnie wykonane. Poza wspomnianymi już różnymi kolorami karpów mamy do dyspozycji różne wystroje basenu naszego pupila oraz dodatkowe dekoracje np. drewniane znaki czy ozdobne kamienie. Każdy fan meblowania znajdzie tutaj coś dla siebie, możliwości są dość ograniczone ale i tak cieszą.

   

Gra zawiera mikrotransakcje, za prawdziwe pieniądze możemy kupić szereg przedmiotów wspomagających ćwiczenia, przyspieszających regenerację punktów treningu oraz dodających nowe ozdoby do stawu. Wszystko to jest zbędne i raczej tylko dla osób z zerową cierpliwością. Wszystko da się osiągnąć bez wydawania ani jednej złotówki.

Jeśli spodziewacie się w tej grze jakiegoś głębszego sensu, to szybko się zawiedziecie. Magikarp Jump to po prostu zabawna, lekka, nieco bezsensowna gra mobilna – typowy, cholernie wciągający zabijacz czasu. Pokarmicie sobie rybki, trochę połowicie i pozdobywacie nowe wersje kolorystyczne. To w zasadzie wszystko. Nie ma tu żadnego rankingu, gry online czy innego sposobu na rywalizację. Są Magikarpy… no i skaczą.

Plusy:
  • ładne wykonanie
  • prosta rozgrywka
  • zabawne metody treningów
Minusy:
  • brak rywalizacji online
  • brak globalnego rankingu
Ocena ogólna
Pokémon: Magikarp Jump, Boberski, 2017-06-19

Platformy: Android, iOS
Rok wydania: 2017
Producent: The Pokemon Company