Temat Minecrafta został już tak wyeksploatowany, że chyba bardziej się nie da. Prawie każdy polski czy światowy zagrajmer chociaż raz opublikował film z gameplayem. Niewątpliwy fenomen wirtualnych sześcianów był przedmiotem wielu, często zażartych, dyskusji na jego temat. Najczęściej dało się usłyszeć, że gra jest brzydka i kogo jeszcze w dobie fotorealistycznej grafiki jarają sześcienne modele oteksturowane plikami 32x32px.Przyznam, że ciężko się jest z tym nie zgodzić, gra jest brzydka, dodatkowo potwornie nudna, ponieważ w swojej podstawowej wersji do pewnego czasu do niczego nie prowadziła. Nawet późniejsze aktualizacje, dodanie kilku mniejszych bossów oraz ostatecznego Ender Dragona, niewiele zmieniły. Powiedzmy sobie szczerze, sam pomysł wieje nudą, zakłada on jedynie kopanie w ziemi i budowanie, ubogi system zbroi, ulepszeń czy mikstur został zdecydowanie potraktowany po macoszemu na rzecz ww. kopania i budowania. W internecie można znaleźć wiele prezentacji budowli wykonanych w Minecrafcie, niektóre autentycznie zapierają dech w piersi jednak to nadal tylko duża ilość sześcianów ustawionych tak, by imitowały Paryż czy Enterprise z uniwersum Star Trek. To szybko się nudzi, zaręczam Wam.
W tym miejscu w Waszych głowach powinno pojawić się pytanie, “skoro to wszystko takie nudne, brzydkie i beznadziejne to po co o tym piszesz?!” i prawdopodobnie byłoby to pytanie słuszne, gdyby nie fakt, że w swoim wstępie, celowo pominąłem pewną bardzo ważną rzecz. Już spieszę z wyjaśnieniami. Gracze na całym świecie widząc jak marnuje się fajny potencjał zaczęli zastanawiać się w jaki sposób poprawić, wtedy jeszcze mocno niedoskonałą i tym bardziej wiejącą nudą, grę. Z pomocą przyszedł niejaki Michael “Searge” Stoyke który udostępnił światu zestaw narzędzi do dekompilowania i rekompilowania Minecrafta, innymi słowy MCP (Minecraft Coder Pack) pozwalał na uzyskanie javowego kodu gry, zmodyfikowanie go i ponowne spakowanie do uruchamialnej, grywalnej wersji. Można powiedzieć, że Searge stał się wtedy prekursorem rewolucji w MC, która trwa do dziś i patrząc po społeczności szybko się nie zakończy.
Ale o co chodzi?
Mod, czyli skrót od modyfikacji to zestaw dodatkowych funkcjonalności które w jakiś sposób wzbogacają Minecrafta. Dzięki prostej metodzie dekompilacji programiści zyskali możliwość implementowania swoich elementów na sandboxowym silniku Mojang. W tym momencie gra, która była kreatywna acz nudnawa, mogła zostać rozszerzona o elementy wymyślane przez twórców z całego świata.
Od tego czasu pojawiły w sieci się setki modów wprowadzające najróżniejsze rzeczy od maszyn przemysłowych pokroju maceratora zaczynając, przez bramki logiczne, na alchemii czy czarnoksięstwie kończąc. Pojawiły się nawet modyfikacje wprowadzające do świata gry programowalne komputery pozwalające graczom na pisanie swoich własnych aplikacji działających w świecie gry. Jedną z takich modyfikacji nad którą warto się chwilę dłużej zatrzymać jest ComputerCraft autorstwa moddera o nicku Dan200. W swoim modzie wprowadził on do gry komputery oraz roboty które dało się programować w zaimplementowanym języku skryptowym LUA. Gracze mogli od teraz tworzyć programy które nakazywały robotom kopać jaskinie, budować domy czy atakować niechcianych nocnych gości naszej klockowej fortecy. Im bardziej ktoś znał się na programowaniu tym ciekawsze rzeczy był w stanie napisać. Ponownie internet napełnił się filmami z pokazów zwariowanych budowli i systemów. Po jakimś czasie z ComputerCraft za sprawą TeacherGaming wyewoluował ComputerCraft EDU który w przystępny sposób uczył podstaw programowania i logicznego myślenia, kody LUA zostały zastąpione blokami które układa się w schematy ukazujące logikę działania robota. Mod miał być przeznaczony dla uczniów szkół, miał bawić uczyć a wszystko to w ukochanej przez miliony grze.
Oczywiście na tym nie koniec dobrej zabawy, stworzona przez grupę zapaleńców biblioteka Forge gwarantowała innym twórcom zunifikowany interfejs programistyczny, rozwiązywała wiele problemów i ułatwiała dodawanie nowej zawartości. Innymi słowy ujednoliciła proces tworzenia i strukturę modów. Przy okazji powstawania biblioteki narodziły się też nie pisane acz przestrzegane przez wszystkich zasady dotyczące nazewnictwa pakietów, klas, grafik itd. Dodatkowym plusem jednej biblioteki był fakt, że teraz mody mogły się ze sobą komunikować, wchodzić w interakcję, nagle mana do Twoich zaklęć mogła być transportowana przez wózki kolejowe teleportujące się między wymiarami i składowana w wielkich beczkach. Minecraft zyskał nowe życie i nieskończone możliwości, mimo iż zasady się nie zmieniły to cała dodatkowa zawartość sprawiała, że gra nie nudziła się tak szybko. Kiedy jakiś mod nam się przejadł, po prostu wymienialiśmy go na inny.
Tak tworzone są legendy!
Tutaj właśnie jest siła Minecrafta, w ludziach który poświęcają swój czas aby dorzucić swój sześcian dając innym długie godziny zabawy. Mimo, że gra nadal jest brzydka to przynajmniej sprawia dużo radości i potwornie wciąga w ułamku sekundy zabierając nam nasz wolny czas. Wszystkich przeciwników “głupich klocków dla dzieci” zachęcam tu i teraz do ściągnięcia launcher FTB oferującego paczki modów i wybrania sobie czegoś co Wam odpowiada, zagrajcie, zobaczcie jak to wszystko wygląda w wersji zmodowanej. Nie oczekuję, że nagle pokochacie tą grę, ale jeżeli jesteście chociaż trochę takimi geekami jak ja na pewno docenicie ją trochę bardziej niż do tej pory. Świat modów i modderów zmienia się bardzo szybko, ludzie odchodzą, pojawiają się nowi, nie sposób też opisać wszystkich ciekawych modów. Jest tego po prostu za dużo. Z pomocą przychodzi Pensylwańczyk Direwolf20, którego kanał na YT bez problemu znajdziecie. Jest to skarbnica wiedzy o modach, ich prezentacje oraz wykorzystanie opakowane w serie Let’s Play. Jeżeli nie przekonałem sceptyków i antyminecraftowców do zainstalowania i dania grze kolejnej szansy, to może przekonam ich chociaż do pooglądania jak grają w to inni.
Oczywiście równolegle do rozwoju społeczności modderskiej, sam Minecraft rozwijał się i ewoluował. Trochę do poopowiadania jest jednak to już historia na inny wieczór przed komputerem. Dobrze wiem, że zwolennicy Assasina, czy GTAV zawsze będą mówić jedno i to samo. Czy to oznacza, że są ograniczeni i zamknięci? Oczywiście, że nie! Oni szukają w grach czegoś zupełnie innego i z całego serca życzę im w tym powodzenia.