To już prawie miesiąc od zakończenia tegorocznej edycji Warszawskiego Tygodnia Gier, emocje nieco opadły i można zająć się rzetelną oceną wydarzenia. Bez zastanowienia mogę stwierdzić – WGW to najlepsza, odbywająca się w Polsce, impreza dla graczy! Choć nie obyło się bez zgrzytów i niedoróbek, to właśnie 13/10/2017 będę wspominał jako jeden z najlepszych, tegorocznych wypadów do stolicy.

Na teren EXPO XXI pojawiliśmy się już pierwszego dnia, w piątek.  Z wydrukowanymi wejściówkami udaliśmy się do bramki. Tłumów nie było, większość cały czas siedziała w swoich pracach lub szkołach. TO naturalna konsekwencja rozpoczynania imprezy w dniu pracującym. Akredytacja przebiegłą szybko i sprawnie. Identycznie jak w przypadku PGA, bilet jednodniowy upoważniał do jednorazowego wejścia na teren imprezy. Wszystko po to, aby jak najwięcej kupować na miejscu. Jak człowiek spędza cały dzień w jakimś miejscu to chętnie, w międzyczasie, zjadłby coś ciepłego, ciężko zabrać ze sobą gorący obiad. Po wejściu czekała na nas niemiła niespodzianka – brak ulotek z mapkami hal i rozmieszczenie wystawców. Jest to o tyle zaskakujące, że nawet małe lokalne konwenty miały informator z rozmieszczeniem atrakcji. Niestety WGW poskąpiło kartek i tuszu co początkowo bardzo utrudniało sprawne odnajdywanie interesujących stoisk.

Całość imprezy podzielona była na 3 hale, dwie poświęcone grom oraz jedna zarezerwowana na youtubową imprezę towarzyszącą – Life Tube Video Fest. Wejście do tej ostatniej było na tyle nieoczywiste, że na początku w ogóle nie wiedzieliśmy o jej istnieniu. Dopiero dokładne przestudiowanie mapek wyświetlanych na monitorach i kilka minut szukania pozwoliło na znalezienie zguby. Zapewne nie muszę mówić, że nie tylko my mieliśmy podobny problem. Hala świeciła pustkami ilekroć w niej byliśmy.

Czas poświęcić trochę uwagi esencji imprezy, czyli grom i graniu. W tej materii wybór był bardzo różnorodny, tony konsol i PCów rozstawione w każdym zakątku pozwalały na komfortowe ogranie wszystkiego co nas interesowało. Po raz kolejny prym wiodła strefa Sony zajmująca  1200 m2. Na ponad 100 stanowiskach każdy odwiedzający mógł pograć w Gran Turismo Sport oraz przedpremierowo w Detroit: Become Human i Star Wars: Battlefront II. Poza tradycyjnym graniem możliwe było skorzystanie z kilkunastu stanowisk VR, a na nich m. in. Bravo Team oraz Spider-Man Homecoming Experience. W tym samym miejscu swoją scenę miała Cenega, w przerwach między konkursami i pokazami grania na żywo, wyświetlane były trailery. Cierpliwi mogli zobaczyć zwiastuny Dragon Ball FighterZ, Śródziemie: Cień Wojny czy Ni No Kuni II. Ostatni tytuł był również dostępny do ogrania na stanowisku z konsolami. Wspomniane produkcje to jedynie wierzchołek góry lodowej prezentowanych gier, listy była długa a sprzętu gamingowego multum. Gdybym chciał chociaż przez półgodziny zagrać w każdą produkcje nie starczyłoby mi całego dnia, a do zobaczenia było jeszcze sporo więcej.

Nie mogło zabraknąć Microsoftu oraz ichniejszego xKlocka. Mimo odrobinę mniejszej powierzchni mogli pochwalić się mocnymi tytułami. Forza Motorsport 7, Assassin’s Creed Origins, Śródziemie: Cień Mordoru, Rise of the Tomb Raider czy Gears of War 4 to tylko niektóre z tytułów do zobaczenia i ogrania. Znalazło się nawet miejsce dla Miecrafta. Chyba największa atrakcją tej hali była scena Ubisoftu, na której charyzmatyczny prowadzący co kilkanaście minut organizował konkursy z nagrodami, przeplatane pokazami tańca na żywo w rytm lansowanego w tym roku Just Dance 2018. Niestety po raz kolejny nie odważyłem się wyjść na scenę i zatańczyć, co Trik wypomina mi do teraz.

Na WGW pojawiło się także nasze ulubione Nintendo! Wielkie N pokazało dokładnie te same gry co tydzień wcześniej na PGA. Pograć można było m. in. w Fire Emblem Warriors czy Super Mario Odyssey. Znalazło się też trochę sprzętu z Pokémonami i Monster Hunterem. Z radością ponownie porozmawiałem ze znajomym z obsługi stoiska oraz spędziłem kilkanaście minut eksterminując Octolingi w  Splatoon 2. Konsole N cieszyły się dużym zainteresowaniem i praktycznie cały czas wszystkie były zajęte.

Ogromnym zaskoczeniem było jak dobrze organizatorzy zadbali o catering imprezy. W strefie jedzeniowej znalazło się kilkanaście foodtracków oferujących praktycznie każde możliwe jedzenie. Od zapiekanek, przez burgery na pizzy kończąc. Dla każdego coś dobrego a co najważniejsze, w wyjątkowo rozsądnych cenach. My pokusiliśmy się o zjedzenie włoskiej pizzy, truck znaliśmy już z MFKiG zatem wiedzieliśmy, że możemy się spodziewać pysznej szamy.

Warsaw Games Week to zdecydowanie impreza dla graczy. Gry są na pierwszym miejscu i wszystko kreci się dookoła nich. Tylko na męczeniu padów i klawiatur można było spokojnie spędzić cały czas jej trwania. Tak właśnie powinno wyglądać każde wydarzenie tego typu. Mimo kilku irytujących rzeczy oraz pewnej dezorganizacji ze strony EXPO XXI na którą narzekali wystawcy, z którymi rozmawiałem, mogę WGW każdemu polecić w ciemno. Bawiłem się wybornie oglądając gry i w nie grając. Jestem przekonany, że za rok ponownie pojawimy się w Warszawie przy ulicy Prądzyńskiego 12/14. Podsumowując, PGA może się schować i z ukrycia uczyć się jak dobrze organizować imprezy gamingowe!